Dzisiejszy wpis poświecę olejom, a dokładniej ich rafinacji. Jest to istotny temat i w zasadzie poruszam go dlatego, że sama popełniłam wpadkę w tej kwestii.. Gdyby nie ona, nie byłoby tego posta przez najbliższe dwa lata… no ale po kolei!
Rafinacja to oczyszczanie oleju z metali, związków fosforowych, produktów przyspieszających psucie się go, ale też z nawozów i zanieczyszczeń przemysłowych oraz motoryzacyjnych. Zostają również wyjałowione z wszelkich wartościowych składników. Przy rafinacji wykorzystuje się bardzo wysoką temperaturę (powyżej 200ºC).
Rafinowany olej – ma dłuższy termin ważności, ma jasny odcień, jest bez zapachu i smaku. No i jak można wywnioskować – został pozbyty cennych składników zawartych w oleju.
Nierafinowany olej – ma krótszą datę ważności, posiada zapach specyficzny dla określonego oleju np. kokosowy pachnie delikatnym kokosem itd., ma swój smak i najlepiej gdy butelka jest z ciemnego szkła, nie powinna być przechowywana w miejscu gdzie dostają się promienie słoneczne.
Ma w sobie całą gamę wartościowych naturalnych składników odżywczych, witamin i minerałów takich jak: fosfolipidy, chlorofil, wapń, żelazo, magnez, miedź, nienasycone kwasy tłuszczowe, antyoksydanty, skwalen, witamina E (naturalny konserwant chroniący przed zjełczeniem).
Ważne jest by na etykiecie było napisane “tłoczony na zimno”.
Oznacza to, że nie wykorzystywano tutaj wysokich temperatur. Oleje takie są jedynie przecedzane by pozbyć się widocznych pozostałości roślinnych.
Nie muszę mówić, że obydwa typy różnią się też ceną. Dobrym przykładem rafinowanego oleju jest kujawski lub rzepakowy często w litrowych, plastikowych butlach. Termin przechowywania jest długi, ale czy to nadaje się do spożycia? Ocenę pozostawiam dla Was, bo my dziś o włosach! :D
 |
| Kwiaty rzepaku |
Mała ciekawostka: Przy olejach typu “Virgin” wykorzystywane są nieco wyższe temperatury dzięki czemu wydobywa się wiecej tłuszczu. Przyznam, że zawsze mnie zastanawiało co oznacza to dziewictwo! :D
Myślę, że teraz rozumiecie dlaczego słowo nierafinowany na etykiecie jest tak ważny! Nie potrzebujemy długoterminowego wyjałowionego ze skarbów oleju tylko takiego, który posiada drogocenne składniki, które są ważne dla włosów, bo tylko o nie tutaj chodzi.
Na koniec napiszę Wam o tym co mnie skłoniło do napisania tego tekstu. Po kolejnym poleceniu taniego Biedronkowego oleju z orzeszków ziemnych odezwała się do mnie czytelniczka Kasia (przesyłam buziaki :D :*) O wspomnianym oleju recenzja TUTAJ.
 |
| Winowajca całego zamieszania :-) |
Poinformowała mnie, że z tyłu na etykiecie jest napisane, że jest rafinowany i spytała jak to jest w końcu z tą rafinacją. No mnie zgięło! W recenzji pisałam, że nie pamiętam jaki był zapach, jednak olej ten na początku pachnie (bo kupowałam go potem ponownie), potem już nie. No i Kasia miała rację. Tutaj powstaje pytanie: Czy wcześniej nie było informacji czy jest rafinowany czy też nie czy ja po prostu jestem ślepa? Bo od dawna wiem, że nierafinowane tłoczone na zimno oleje są the best dla włosów.
Nie czuję bym kogokolwiek oszukała polecając ten olej, ponieważ nawet jeśli jest rafinowany – nie robi krzywdy włosom, a tym bardziej jeśli sprawdza się na nich bardzo dobrze, bo ja nadal się nim zachwycam. Jedyny minus to brak tych drogocennych składników, ale tu powstaje kolejne pytanie: Co w takim razie sprawia, że tak dobrze robi włosom? I nie lubię go tylko ja! :D Bo potwierdzaliście mi, że jest super!
Musiałam napisać tego posta, bo nie dawała mi ta sprawa żyć! :-) Mam nadzieję, że teraz już wszystko jasne. Ja nadal polecać będę ten olej, ale wypróbuję też nierafinowany, bo może efekty będą jeszcze lepsze :-)
Niemniej jednak polecam sprawdzać etykiety. Nierafinowane = naturalne, a to zawsze najlepszy wybór :-)
Buziak!
Źródło:
http://bonavita.pl/
https://www.nierafinowane.pl/
http://centrumwitalnosci.pl/
