Dziś przy niedzieli do popołudniowej kawy mam dla Was kolejną metamorfozę! Kolejna, zakręcona Gabrysia :-) Jest szczęśliwą posiadaczką typu 3B/3C! Zapraszam do lektury, będzie sporo zdjęć :-)
Wstyd się przyznać, ale przed moją metamorfozą myłam włosy czymkolwiek. Oczywiście całe życie wycierałam włosy ręcznikiem frotowym. Około 15 roku życia zaczęłam czesać je na mokro, ale nic poza tym. Nie robiłam nic w kierunku świadomej pielęgnacji.
Nie posiadam zbyt wielu swoich zdjęć z “przed”, na których byłoby widać faktyczny stan moich włosów. Na większość z nich widać jednak, że są związane.
Kiedy już stwierdziłam, że czas coś zmienić, zaczęłam używać przede wszystkim szamponu gliss kur-a (niebieskiego) – połysk i głęboka regeneracja + odżywka do spłukiwania + odżywka bez spłukiwania. Używałam też w tym czasie kremu z Isany – pure locken, ale nie widziałam jakichś szałowych efektów – nie wiem, może to dlatego, że nie potrafiłam z niego korzystać. Zaczęłam rozpuszczać włosy dopiero około 19 roku życia. Był to wielki przełom, wszyscy byli zaskoczeni.
Od kiedy zaczęłam czytać Twojego bloga, wszystko się zmieniło. Kupiłam grzebień z szerokim rozstawem, zmieniłam poszewkę na satynową, zaczęłam wycierać włosy bawełnianą koszulką, a także spać z “ananaskiem” na głowie. W mojej pielęgnacji zawitały przede wszystkim maski Kallosa – aloesowa jako myjadło, a bananowa, multiwitaminowa i omega jako maski do spłukiwania. Szampony bez SLS to Babydream z Rossmanna (jednak on dość mocno pląta moje włosy, więc używam go stosunkowo rzadko), a także Biovax (Kolagen i perły) do odbudowy. Wspomnianego wcześniej gliss kur-a używam dalej, gdy wypada dzień mycia włosów szamponem z SLS-em – to już chyba sentyment. :D Kupiłam także maskę Alterra – granat i aloes, jednak moje włosy jej zdecydowanie nie lubią.
ALE! Moim numerem jeden jest stylizator Tigi, Catwalk Curlesque, Curls Rock Ampflifier, dopiero dzięki niemu umocniłam się w przekonaniu, że loczki są jednak wyjątkowe. Końcówki zawsze zabezpieczam jedwabem w płynie – serum na łamliwe końcówki z Green Pharmacy.
Przed myciem staram się olejować włosy. Na razie wypróbowałam dwa oleje – z orzeszków ziemnych, który u mnie się super sprawdza i olej lniany, którego moje loczki nie piją, osiada on tylko na włosach.
Nie wiem jakie mogłabym dać rady dziewczynom, które dopiero zaczynają swoją “kręconą przygodę”, bo sama czuję się dość mocno początkująca. :D Myślę, że najważniejsze jest jednak to, żeby się nie zniechęcać! Czasami trzeba długo szukać swoich idealnych kosmetyków, ale jeśli już się je znajdzie to efekt gwarantowany! Dbajcie o swoje loczki, nie uważajcie czasu spędzonego na pielęgnacji za czas zmarnowany, bo wróci się to Wam z nawiązką. :)
Najbardziej chyba urzekło mnie zdjęcie przed metamorfozą z plecakiem i z fryzurą, która jest mi doskonale znana. Na tym zdjęciu Gabrysia wygląda jak ja kiedyś! :-) Włosy identyko :-)
Dziękuję za kolejną piękną metamorfozę ❤
Przypominam, że możecie wysyłać Wasze Kręcone Metmorfozy na e-mail magdalenamelzer@gmail.com. Więcej informacji i co ma zawierać wiadomość znajdziecie TUTAJ.
Buziak!
