Cześć Kochane ! :)

Po napisaniu wczorajszego posta, postanowiłam porządnie oczyścić moje włosy i na maxa je nawilżyć. Pomyślałam nawet, że być może moje włosy są przeproteinowane.. także pod tym kątem szukałam ciekawej inspiracji do tego jakich użyć produktów.

Skorzystałam ze sposobu  Agnieszki , bo miałam akurat w swoich zasobach podobne produkty, których użyła ona na swojej koleżance podczas pierwszego mycia. Z resztą Agnieszka napisała w komentarzach, że taka kuracja “powinna się sprawdzić też na tych przesuszonych lub zniszczonych farbowaniem lub rozjaśnianiem (włosach)” – no ideał stworzony dla mnie :-) czy przeproteinowane czy nie, powinno to w jakiś sposób pomóc.

Na długości umyłam włosy prostym szamponem z czarna rzepą z Auchan z SLS – tylko za pomocą szamponu z detergentem możemy pozbyć się nawarstwionych protein na włosach.

Następnie nałożyłam mieszankę emolientowo-humektantową, czyli miód i oliwę z oliwek. Użyłam 4 łyżki oliwy z oliwek z 3 łyżeczkami miodu lipowego.
Po 5 minutach spłukałam włosy, zaaplikowałam maskę Kallos Omega, rozczesałam włosy grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami.
Na koniec dałam na całe włosy maskę aloesową Natur Vital, założyłam czepek, ręcznik i po ok. 40 minutach spłukałam ją letnią wodą, by zamknąć łuski włosowe.

Loczki wystylizowałam świeżo przygotowanym żelem lnianym.


Na koniec końcówki i trochę na długość włosów nałożyłam ok. 3 pompki olejku Davines, którego zapomniałam zamieścić na zdjęciach, ale pisałam o nim TUTAJ

UWAGA!
MASKI KALLOS zawierają konserwanty zwane itchy’ms “METHYLISOTHIAZOLINONE i METHYLCHLOROISOTHIAZOLINONE, które u niektórych powodują uczulenie, a co za tym idzie wypadanie włosów, świąd czy podrażnienie. Kallosy nie są złe, są przede wszystkim dobre na początek ze względu na cenę i wydajność, ale warto pamiętać o tym, że przy pierwszych, dziwnych objawach, należy bezdyskusyjnie odstawić wszelkie kosmetyki z wyżej wymienionymi składnikami.

Pomocny wpis:

Efekty:


Moje odczucia:
Już po nałożeniu mieszanki w składzie miód i oliwa zauważyłam, że moje loki robią się zbite i sprężyste, są miłe w dotyku i się błyszczą. Gdy spłukiwałam je wodą, mogłam delikatnie palcami rozczesywać włosy od góry do dołu, były tak mięciutkie. Kallosem Omegą z łatwością je rozczesałam już z pomocą grzebienia, czułam jakie są nawilżone. Chciałam polepszyć efekt maską aloesową, więc poleżała na moich włosach przez dłuższą chwilę. Agnieszka pominęła tą czynność, ja jestem przyzwyczajona, że zawsze po myciu włosów, kładę coś pod czepek i chodzę z ręcznikiem na głowie :-) Gdy zmywałam maskę… no cóż, dawno nie czułam takiej miękkości na moich włosach. Nie pamiętam kiedy ostatnio moje włosy były tak lśniące ! Moje mokre włosy posiadały ‘taflę’ włosów z reklamy :-)

Dziś rano wstałam i moje loki cudnie się błyszczą, jednak są miejsca gdzie są jeszcze suche i nad tym chcę pracować :) Jest to też wina tego, że nie każde miejsce na głowie zostało pokryte żelem lnianym i niektóre loki są spuszone i niezdefiniowane. Ogółem czuprynę miałam zbitą, wspominałam juz o tym W TYM POŚCIE, ale jutro już powinno być ok :) Kolejne mycie również planuję podobne, możliwe, że skorzystam z drugiego mycia Agnieszki. Wtedy użyję innego stylizatora :-)

Od kiedy przestałam prowadzić poprzedniego bloga na bieżąco, zdałam sobie sprawę jak zaniedbałam włosy…

No ale wracam do gry :-)

I sama już nie mogę doczekać się comiesięcznych aktualizacji włosowych !

O czym chciałybyście przeczytać na moim blogu? Czekam na Wasze sugestie :-)

40

5 odpowiedzi

  1. Jak wróce do domu spróbuje zrobić dokładnie to samo tymi samymi produktami , ciekawe jak moja czuprynka bedzie wyglądac :)

  2. Ależ one są boskie :D Kocham Twoje loki! <3
    Ja moim też powinnam urządzić SPA, choć ostatnio lepiej reagują na minimalizm, co niedługo udowodnię :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *